Dlaczego niektórzy Egipcjanie są expatami we własnym kraju – spontaniczny wpis o tożsamości bogatych Egipcjan.

Moja nauczycielka arabskiego powiedziała mi na naszej ostatniej lekcji, że zgłosili się do niej kiedyś rodzice nastolatki, którzy chcieli, aby ich córka nauczyła się arabskiego, bo jest wyśmiewana i odrzucona przez rówieśników w szkole. Oczywiście, można by było pomyśleć – co za okrutne bachory, gdyby nie fakt, że owa dziewczynka była w 100 % Egipcjanką. Nauczycielka podrapała się po głowie, bo wiadomo – praca z nastolatkami to kołchoz,  ale zdecydowała, że spróbuje. Zrezygnowała już po pierwszej lekcji, bo dziewczyna w progu poinformowała ją, że nie jest żadną Egipcjanką. „Kim w takim razie jesteś?” zapytała S. i wyszła.

No właśnie. Kim jesteś człowieku, który nie mówisz w języku swojego kraju, swojej rodziny? Kiedy uczę języka polskiego i rozmawiam ze studentami o narzędniku, mówię im, że służy on między innymi do wyrażania tożsamości. Mówię: jestem kobietą, żoną, Europejką, Polką, nauczycielką. Mimo że nie przepadam za Polską ze względu na klimat i widzę mnóstwo wad w naszym społeczeństwie, nie mogłabym wykluczyć polskości ze swojej tożsamości. Kiedy pytam sama siebie: co świadczy o przynależności do danej narodowości, myślę  przede wszystkim o znajomości języka, historii, literatury, sztuki. Czy bylibyście tymi samymi osobami, gdybyście nie wiedzieli kim była Siłaczka albo nie potrafili zażartować o wkładaniu dziecka do pieca na trzy zdrowaśki? Czy bylibyście sobą, gdybyście nie umieli zanucić sloganu Biedronki albo nie wiedzieli, co reklamowało hasło „Z Kasią ci się upiecze”? Może tak, a może nie.

Nikt z nas się nad tym na co dzień nie zastanawia. Ja nie zastanawiałam się nad tym dopóki nie zdałam sobie sprawy, że egipskie szkolnictwo często odziera Egipcjan z ich tożsamości kulturowej. Większość międzynarodowych szkół prowadzi przedmioty w jednym z popularnych języków świata zachodniego. W większości jest to angielski. O ile nie ma chyba większego znaczenia, czy matematyki nauczymy się po polsku czy po chińsku (edit: w sumie ma, bo jak potem pomożesz dziecku w zadaniach rozwiniętych, jeśli będzie chodziło do szkoły w innym kraju), tak przedmiot zwany u nas językiem polskim, a tak naprawdę będący lekcjami o języku, literaturze i kulturze jest w moim przekonaniu kluczem do dorosłej tożsamości kulturowej. Często pamiętamy szczątki lekcji polskiego czy dyskusji na zajęciach z filozofii na studiach, ale to w nas kiełkuje, to nas buduje mimo wszystko.

W międzynarodowych szkołach w Egipcie język arabski jest przedmiotem dodatkowym, z którego często ocenia nie wlicza się do średniej i nie wpływa na szanse dostania się na studia. Uczniowie skupiają się na angielskim, który w większości wciąż nie jest traktowany jako pierwszy język, więc uczą się jego gramatyki jak obcej, czytają lektury, których celem jest rozwinięcie umiejętności czytania ze zrozumieniem, a nie interpretacji. Poznają zachodnie lektury i w pewnym stopniu podkopują wartość dorobku swoich przodków. Arabski staje się dla nich podrzędnym językiem, językiem ulicznym, podwórkowym. Nie mają świadomości jak rozwijają się dialekty, jaki jest stosunek dialektu egipskiego do standardowego arabskiego. Często nie potrafią się ładnie wysłowić po arabsku. Owszem zamówią foul i tamayę, obrobią tyłek koleżanki z pracy, ale nie podyskutują o filozofii, ambitnym kinie czy problemach współczesnego społeczeństwa egipskiego.

Odkąd tu mieszkam poznałam kilkoro Egipcjan, którzy są właśnie w takiej sytuacji. Piszą po arabsku dziecinnym pismem, męczą się, czytając książkę napisaną standardowym arabskim. Do każdej rozmowy wtrącają angielskie zwroty. Coraz więcej i więcej, aż w końcu przechodzą zupełnie na angielski, o ile rozmówca otrzymał podobne wykształcenie. W większości są to dzieci z bogatych rodzin, które odcinają się od Egiptu i chętnie wyjechałyby na zachód, ale tutaj mają interesy od pokoleń, więc zamykają się w swoich złotych klatkach z basenem, szoferem i pokojówką na pełny etat. Nic ich z Egiptem nie łączy. Patrzą z wyższością na brud i biedę albo odwracają głowy. To nie jest ich problem, Oni nie chcą nawet z tym nic zrobić, bo to nie jest ich kraj. Są expatami we własnym państwie.

Co o tym myślisz? Jak ważny jest dla Ciebie język polski? Czy znasz Egipcjan, którzy wolą mówić po angielsku niż arabsku? Podziel się ze mną swoją opinią. Podyskutujmy 🙂


Dodaj komentarz