Kraj, który wszyscy mają w nosie

To będzie krótka, smutna notka, po krótkiej, smutnej dyskusji, która uraziła moją wewnętrzną Stasię Bozowską na tyle, że popłakałam sobie nad Egiptem chwilkę pod prysznicem.

Znajomy młody lekarz wrócił niedawno ze stypendium z Brazylii. Po powrocie ma depresję i zastanawia się, co może jeszcze zrobić, żeby uciec z Egiptu. Jak większość dość zamożnych rodzin, jego rodzice całe jego dzieciństwo zbierali na to, żeby mógł zrobić studia/stypendia za granicą i zostać gdzieś w świecie. Gdziekolwiek, byle dalej od piramid.

Jadłam dzisiaj śniadanie z koleżanką z pracy. Rozmawiałyśmy o tym, że planuje wyprowadzić się z Egiptu za mniej więcej rok. „To najlepsze co mogło mu się trafić, wallahy!” skomentowała. „Kto tylko może, powinien stąd uciekać”.

Inny znajomy  pożegnał się w tym miesiącu z żoną na dwa lata. On też jest lekarzem. Dostał wizę studencką do USA na jakieś praktyki. Oczywiście złamie ją, żeby tylko nie musieć wracać do Egiptu.

Jeden z klientów biura, w którym od niedawna pracuje, a które pomaga młodym ludziom rekrutować się na zagraniczne studia, po raz kolejny (drugi lub trzeci) dostał dziś odmowę wizy do Polski mimo, że Uniwersytet Warszawski przysłał zaproszenie i witał z otwartymi ramionami. Chłopak powiedział mi „Nie mogłem uwierzyć. Wszystko mam gotowe, dokumenty idealne, polecenie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Odebrałem kolejną odmowę i chodziłem godzinami ulicami bez celu. Mój ojciec zrobi wszystko, żebym wyjechał do Unii Europejskiej. Muszę studiować w Europie, żeby potem pracować na Zachodzie! Muszę stąd wyjechać. Zrobić tu licencjat i próbować? Ten kraj nie ma przyszłości, nie ma tu trzech lat na licencjat!”

Mąż koleżanki powiedział kiedyś „Zobacz: mam do wyboru Polskę lub Egipt. W Polsce może płacisz mnóstwo podatków, ale masz dobrą publiczną szkołę i dobrą służbę zdrowia, dostaniesz emeryturę.  Tutaj też płacę wszystkie podatki. W publicznej szkole moich dzieci nie nauczą pisać, ani czytać. W publicznym szpitalu prędzej cię czymś zarażą, a nie wyleczą. Oczywiście, że zawsze wybiorę Polskę. Egipt nigdy mi niczego nie dał.”

Gdy pytam „Co jest najfajniejszego w Egipcie?” wszyscy odpowiadają „Nic!”

Codziennie coraz lepiej widzę, że miałam zamydlone oczy moim własnym optymizmem. Moje spojrzenie na edukowanie mas jest po prostu naiwne i bzdurne. Powiedzmy to otwarcie: Egipcjanie mają w dupie Egipt. Dla nich ten kraj umarł już dawno temu i wszyscy mieszkają na cmentarzysku. Nie ważne więc czy śmieci będzie mniej lub więcej, a dzieci będą brudne lub brudniejsze. Oni już od dawna węszą rozkład. Ulice nigdy nie będą tu bezpieczniejsze, a władza mniej skorumpowana. Policja nie zacznie pilnować porządku, a ciężarne kobiety nie pomyślą, że starczy. Dla tego kraju kraju, w którym nie da się kupić  dolarów, a i o tampony ciężko, nie da się nic już nic zrobić. Nawet Matka Teresa by tu nie pomogła, bo ludzie nie chcą pomocy. Nie wierzą w możliwość jakichkolwiek zmian, nie chcą być wybitnymi jednostkami, które niewdzięcznie walczą za wszystkich. Nikt tu nie chce być Don Kichotem. Nawet jak zdarzy się jakaś organizacja non-profit np. schronisko dla zwierząt, to blokuje ich pranie mózgu – nie mamy miejsc ani karmy dla ulicznych zwierząt, ale nie można ich kastrować nawet za zagraniczne dotacje, bo kastracja jest nie zgodna z naturą i Bóg na pewno tak nie chciał.

Ja mam dzisiaj wrażenie, że nawet i ten Bóg, który pozwala się rozmnażać milionom psów, po to żeby zostały ukamienowane przez miliony bachorów, też ma w nosie Egipt i Egipcjan.

 


9 myśli w temacie “Kraj, który wszyscy mają w nosie

    1. I tak i nie – w Egipcie zderza się z rzeczywistością moja wyuczona na pamięć obowiązkowa miłość do ojczyzny. Podczas gdy my uczymy się wierszyka „Kto ty jestes? Polak mały!”, mali Egipcjanie słyszą do rodziców, że muszą się uczyć, żeby uciec z tego kraju 😦 – jak sobie to uświadamiam to rzeczywiście, dzień robi się smutny.

      Polubienie

  1. Smutne i bardzo gorzkie… Spotkałam się już z takimi przemyśleniami o Egipcie, więc nie jesteś sama. Z drugiej jednak strony jakoś ten kraj nadal istnieje, trochę jak Nigeria, której zupełnie nie mogę pojąć (i wielu znajomych Nigeryjczyków też nie), a ona nadal funkcjonuje i nawet pod względem rozwoju gospodarczego przegoniła RPA… Czasem trudno uwierzyć, że Egipt ma tak bogatą historię, tyle tysiącleci, a jak się patrzy na piramidy czy Luksor, to aż zadziwiające, ile geniuszu się tam objawiło. A teraz?

    Polubienie

      1. Hmm, to trudne pytanie. Po ludobójstwie w 1994 roku kraj podniósł się głównie dlatego, że rządy są tu nieco dyktatorskie. W związku z tym nie ma już na przykład podziału na Hutu i Tutsi, tylko wszyscy są Rwandyjczykami. Nie wiem, z którego plemienia pochodzą moi znajomi (mogę się tylko domyślać), i nie potrafię nawet zapytać, bo tak się po prostu nie robi, to jest trochę temat tabu. Ogólnie Rwandyjczycy bardzo dbają o swój kraj (to jeden z najczystszych krajów Afryki, papierka na chodniku ze świecą szukać) i cieszą się, gdy turysta czy ekspat ma jakieś pozytywne doświadczenia. Jednak z drugiej strony są bardzo dystansowi (trauma po rzezi 22 lata temu jest nadal bardzo żywa), więc trudno powiedzieć, co tak naprawdę myślą, dużo czasu im zajmuje, żeby się trochę otworzyć. Jednak na pewno losy ich kraju nie są im obojętne, ludzie naprawdę ciężko tu pracują i nie narzekają!

        Polubienie

  2. czytam i własnym oczom i uszom nie wierze. Dyskryminacja od malego – od szkoły, jak rodziców stać to dadzą Ci lepsze wykształecenie w prywatnej szkole i będziesz mógl emigrować, a co z tymi co ich nie stać – będą tworzyć szarą, bezmozgową masę ? Nigdy nie przypuszczalam, że w Egipcie jest aż tak źle. Żle teraz, ale może ze 20, 30 lat temu było lepiej.

    Polubienie

Dodaj komentarz